wtorek, 2 sierpnia 2016

Uwaga na spadające koty!

Hej!
Pewnie dziwicie się o jakie koty chodzi. :)
Całkiem nie dawno, mój kochany kotek Julek postanowił skoczyć na bandżi z balkony umieszczonego na 5. pietrze.
Owszem nie było to zbyt mądre....
Ale Juluś jest bardzo terytorialnym kociakiem i od kiedy sąsiedzi kupili małego kotka to wredny Julek próbuje się za wszelką cenę dostać na ten balkon by kotka pogonić i zjeść jego jedzenie a mu nie wolno bo jest uczulony!
Też nam się dobrali, Julek uczulony na białko, a drugi na zborze...
No ale nic wróćmy do tej sytuacji....

Stało się to najprawdopodobniej o 23.00. Bo moja mama zasypiając usłyszała głośne miauczenie Julka, które szybko ucichło. Potem już nic ani nikt nie miauczał co było dziwne co do Julka, który ciągle chodzi i gada.Tata który przyszedł późno do domu to Julcio już się z nim nie przywitał.
Co oznacza, że juz go nie było.

Rano mama wstała o 6.00 i zaczęła szukać kota otworzyła wszystkie szafki i miejsca gdzie wchodzi.
Patrzyła na balkon sąsiadów, nie było go.
Wiec przez myśl jej przeszło, że spadł!
Poczęła go szukać, i w krzakach była biała plamka.
A ze mama była bez okularów to go nie poznała.
Nagle na podwórku chodził czarny kot mama wciąż obserwując krzaki zauważyła, że biała plama zmieniła się na rudą!
To musiał być Julek.

Zostałam obudzona po godzinnym szukaniu czyli o 7.00
Zdziwilibyście się chyba jakby mama nagle wleciała do waszego pokoju krzycząc, że spadł wam zwierzak.
Zerwałam się więc z łóżka i poleciałam na balkon, a mama  mi pokazała gdzie jest Julcio i kazała mi go pilnować by nigdzie nie odszedł.
Rodzice przy wyciąganiu go z krzaków starali się go nie brać na ręce bo mógł mięć jakieś stłuczenia wewnętrzne, a kot widząc ochroniarza, który patrzył się na całą akcję nie chciał wejść do transporterka. :(

Na szczęście operacja poszła szybko i Julek dotarł do domu.
Pierwsze co zobaczyliśmy, że nie kuleje wiec z nóżkami było wszystko ok.
Poszliśmy z nim do weterynarza by zbadał nam wszystkie łapki dokładnie i oczy.
Okazało się, że ta weterynaria nie ma USG.
Ale było podejrzenie, że mógł uszkodzić przednią prawą łapkę.
A, że Julek nie reaguje na ból tak jak inne koty to się zmartwiliśmy.
raz go osa użądliła i nawet nie miałkną, a Emcio to się darł  wniebogłosy! 
Potem poszliśmy jeszcze do specjalnej kliniki weterynaryjnej co można było uznać szpitalem dla zwierząt.

W tej weterynarii Juluś miał zostać zbadany tylko nagle wjechał tam kot, który przeżył bardzo poważny wypadek i w każdej chwili mogł przestać oddychać, wiec była szybka akcja z tym kotem.
Potem byliśmy my i Juluś został porządnie zbadany.
Gdy przeliśmy do USG okazało się, że biedak ma prawdopodobnie mostek pęknięty ale to najmniejszy problem.Najczęstszym problemem, który też ma Julek to obite płuca.
Musi przyjmować tabletki przeciw krwotoczne i musimy pilnować jego oddech bo jak się zwiększy trzykrotnie to musimy z nim jechać do kliniki. A ta łapka...to tylko stawy sobie trochę nadwerężył.

Z tymi kotami to trzy światy i pół Ameryki...
No nic chłopak mial dużo szczęścia jak to sie mówi koty mają 7 żyć. W takim razie Julek ma już 6.

Proszę wszystkich o pilnowanie swoich zwierząt a zwłaszcza kotów.
Najlepsza będzie siatka. Bo jak wiecie koty tak naprawdę nie zawsze lądują na cztery łapy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz