piątek, 23 lutego 2018

Rozdział 3


- Nareszcie sobota, dziś zajmę się Prince’m. – stwierdziła zadowolona i jeszcze zaspana Lucyna. Po dwóch dniach rozłąki już nie mogła się doczekać, żeby urzeczywistnić swój plan budowania na nowo więzi z jej ulubieńcem. Wstała z łóżka i ubrała się w stajenne rzeczy. Wymknęła się cicho z domu, aby nie budzić śpiącej rodziny i pobiegła do stajni.
Stanęła przed boksem konia i aż otworzyła buzię ze zdziwienia i niedowierzania. Serce zaczęło jej bić w szalonym tempie, a mózg podsuwał najgorsze z możliwych przypuszczenia. Odrzuciła je jednak jako niemożliwe.
- Może jest na padoku. – uspokajała się w myślach. Poszła w stronę pasących się koni. Tam też go nie było… - Uciekł? Przecież boks jest zamknięty! – denerwowała się coraz bardziej. Może ktoś go ukradł? Zauważyła kręcącego się po siodlarni stajennego. Podbiegła do niego i zapytała o Prince’a.
- Nie mów, że nic nie wiesz. Został sprzedany trenerowi koni skokowych. Wczoraj po niego przyjechał. – odpowiedział
- Co Ty mówisz?! Komu? Pamiętasz może? – Lucyna miała pobladłą twarz i oczy szeroko otwarte w szczerej panice.

- Niestety nie. 
- On nie był na sprzedaż …. - powiedziała cicho zwiesiwszy głowę. 
Połykając łzy pobiegła co sił w nogach z powrotem do domu. Wpadła do środka i nie zważając na śpiących rodziców krzyknęła od progu – Mamo! Tato! Gdzie jest Prince? Co zrobiliście?!
- Sprzedałam go. – odpowiedziała mama spokojnie wchodząc do kuchni – Tylko się męczył w tym boksie. Taki koń jak on potrzebuje dużo ruchu. Szczerze mówiąc zrobiłam to dla niego.
 - Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Gdzie on jest? Komu go sprzedaliście?- Lucynie aż trzęsły się ręce ze złości i smutku.
- Kochanie, uspokój się. Prince był niebezpiecznym koniem. Miałaś przez niego wstrząs mózgu! Bałaś się jeździć nie tylko na nim. Od wypadku nie wsiadłaś na żadnego konia. – mama mówiła nadal spokojnym, rzeczowym tonem jakby pozbyła się zużytego roweru – Zadbałam o to aby trafił w dobre ręce. Należy teraz do Konrada Nowaka. To bardzo doświadczony trener. Idealny dla tego wariata. Wiem, ze go lubiłaś, na pewno będziesz mogła go odwiedzać. Szczerze mówiąc myślałam, ze zupełnie o nim już nie myślisz i będzie dla ciebie obojętne co się z nim stanie. – skończyła zaczynając przygotowywać śniadanie. Lucyna nie słuchała jej dalej. Pobiegła do pokoju i włączyła komputer. Zaczęła wyszukiwać w internecie adres stajni, której był właścicielem ten cały Konrad Nowak. Szukała swojego „księcia”, karego Prince’a z kręconą grzywą i rudym połyskiem w sierści. Znalazła. Stadnina pana Konrada znajdowała się 10km od jej miejsca zamieszkania. Spisała adres,wydrukowała mapę i nie zastanawiając się wiele pobiegła po rower. 
- Muszę jechać. – krzyknęła i trzasnęła drzwiami.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz